Cudzy bagaż

zdjęcie: Gabrielle Henderson 

Ale jak to: Oliwia się wyprowadziła?!- wydyszałam do telefonu przez maseczkę, bo zadzwoniłam do Marka od razu, jak dostałam jego wiadomość. Mimo, że miałam siaty w rękach, a do domu jeszcze kawałek.- CO ODJEBAŁEŚ?- dodałam z rozpędu.

Bo, jak wiemy, jest to mój słaby punkt.

-Niczego nie odjebałem- w głosie miał coś takiego, że przeszedł mnie zimny dreszcz.- Chyba w końcu doszliśmy do wniosku, że to nie ma sensu…

-Ale tak nagle, po półtora roku bycia razem?- zapytałam, wciąż zszokowana.- Tak po prostu?

-Wiesz, do tanga trzeba dwojga, i tyle- prawie usłyszałam wzruszenie ramionami.- Nie może być tak, że tylko jedna osoba chce, stara się, pracuje nad sobą i nad związkiem. A druga tylko jest. Może nawet zajebista, ale tylko jest. I nic więcej. Czasem wręcz odpycha. A jak nie odpycha to już jest kosmos i szczęście. Tylko że nie.

Pokiwałam głową, choć nie mógł tego zobaczyć.

Było mi strasznie przykro. Lubiłam Oliwię. Nigdy mi się nie zwierzała, ale wydawało mi się, że ją rozumiem.

No ale Marka też rozumiałam.

Jakie czasy, takie konflikty tragiczne.

In your face, Antygona!

-Ale przecież byłeś szczęśliwy?- zapytałam ostrożnie.

-Byłem… do jakiegoś momentu- powiedział niechętnie.- Ale też ciężko jest być szczęśliwym tak… jednostronnie. A ona szczęśliwa nie była. Choćbym stanął na rzęsach i zatańczył oberka, to ona nadal była ostrożna, no bo jej były był chujem. Po prostu nie mam już chyba siły udowadniać, że nie jestem taki jak on.

-Ale jak doszło do tego, że się postanowiliście rozstać? Uznaliście, że nic się już z tym nie da zrobić? Ty uznałeś?- Nie mogłam się z tym pogodzić. Marek i Oliwia byli już dla mnie instytucją. Zdawali się udowadniać, że dwie poranione osoby mogą stworzyć zdrowy i szczęśliwy związek.

-Poniekąd ja, ale nie to, żeby ona jakoś walczyła- powiedział cierpko.- Decyzję o tym, że się wyprowadza podjęła błyskawicznie. Powiedziała mi, że jest jak jest i ona nie da rady tego zmienić.No a ja nie dałbym już rady tego ciągnąć. Tak że tak…

-Mogę coś zrobić?- spytałam bezsilnie, szamocząc się jednocześnie z siatami, próbując wyłowić z torebki chip do domofonu od furtki.

-Nieeee- powiedział ledwo dosłyszalnie.- Muszę na razie sam… bo chyba to wszystko jeszcze do mnie nie dociera… Tak chciałem dać ci znać. Dzięki.

I rozłączył się, a ja dalej bezskutecznie szukałam prztyka do domofonu.

*

-Koniec końców powiedziałam mu, żeby pomyślał o terapii- powiedziała Magda i ciężko westchnęła. Była smutna i zrezygnowana.

-Myślisz, że pomyśli?- zapytałam z powątpiewaniem.

-Nie sądzę, ale to już nie będzie mój problem- wzruszyła ramionami.- Ja po prostu nie chcę być mamuśką dla trzydziestosiedmioletniego nastolatka. Wątpię, czy jakakolwiek kobieta zechce. Dlatego uważam, że powinien coś z tym zrobić… no ale to już jego decyzja.

-Ja myślę, że tacy ludzie nie widzą problemu w sobie- powiedziałam w zamyśleniu.- Jesteś kolejną kobietą, która go nie rozumiala, po prostu.

-Która go SKRZYWDZIŁA, nie bójmy się tego słowa!-prychnęła Magda.- On się nie bał, w każdym razie. To jest oczywiście wszystko moja wina. Ja mu narobiłam nadziei, rozumiesz. Ja go WYKORZYSTAŁAM.

-Ale w sensie, przez te 2 miesiące, co się spotykaliście, zdążyłaś i mu narobić nadziei, i go wykorzystać?- zapytałam ubawiona.- Nie tracisz czasu!

-No umiem w multitasking- delikatnym uniesieniem kącików ust doceniła mój żarcik. Ale za chwilę znów jej opadły, a całość przypominała bardziej podkówkę. –Wydaje mi się, że zdążyłam też już mu trochę zniszczyć życie… No ale to już nie jemu pierwszemu, więc miałam wprawę…

Popatrzyłyśmy na siebie przez ekran, bo dla nas obu to tak bardzo już nie było w sumie śmieszne.

-Tłumaczyłam mu to wszystko, wiesz? – opowiadała Magda z przygnębieniem.- Że takie huśtawki nastrojów, dziś miłość, potem znikanie i odcinanie się na trzy dni bez słowa wyjaśnienia, a potem wielki, pełen pasji powrót… no że to nie dla mnie. I że nie może przy tym oczekiwać, że ja będę zawsze dostępna, kiedy jemu się spontanicznie uwidzi ze mną spotkać, choćby to był wtorek o 23. On do mnie potrafił napisać nagle, po kilku dniach kompletnej ciszy, że mnie POTRZEBUJE. I wiesz, ja powinnam rzucić wszystko i lecieć do niego! Raz w ogóle napisał, jak już byłam w łóżku i zasypiałam, że miał tragiczny dzień, że ma doła, że czy ja mogę przyjechać. Odczytałam i olałam, bo to nie była pierwsza taka akcja, a ja miałam naprawdę w chuj własnych stresów i problemów. I chciałam spać. No to potem rano odczytałam wyrzyg wiadomości, chyba kilkadziesiąt (chociaż część anulował już po wysłaniu), jak to on nie może na mnie liczyć i jaka jestem podła. I że on mógł COŚ SOBIE ZROBIĆ, a ja sobie spokojnie spałam! A po tygodniu znów był zakochany i szczęśliwy, że mnie spotkał. I tak kurwa cały czas!

-DŻIZAS!- aż się wzdrygnęłam.

-No i tłumaczyłam mu, że ma po prostu dużo nieprzepracowanego syfu i że go cały czas przerzuca na drugą osobę… bo przecież nie tylko na mnie, wszystkie inne kobiety też go przecież zawiodły, zraniły, skrzywdziły. Że jest roszczeniowy i niedojrzały. Że to on jest problemem w swoich relacjach, a nie te niedobre “one”. No ale oczywiście, nic nie dotarło.

-Ech…- westchnęłam tylko i popatrzyłam na nią bezradnie.- Najważniejsze, że się z tego uwolniłaś!

-Oczywiście już kilka razy mnie blokował, odblokowywał, pisał do mnie, że skasował mój numer i nie chce mnie znać, potem dzwonił na tenże numer…-Magda brzmiała i wyglądała jak wrak człowieka.

-To może ty go zablokuj?- zasugerowałam z mocą.

-Ech, chyba będę musiała- westchnęła z bezbrzeżnym żalem w głosie.- Próbowałam chociaż ja być dorosłą osobą w tym wszystkim… Ale chyba się nie da, mając po drugiej stronie kogoś takiego…

-MIAU!- odezwał się nagle Ten Kot ze swojego kojca, wyjątkowo dobitnie i rozdzierająco.

Tak jakby chciał przyznać Magdzie rację.

89 thoughts on “Cudzy bagaż

  1. No moim zdaniem i Magdzie i Markowi należy pogratulować, że się wyzwolili z takich związków! Naprawdę ludziom się wydaje, że ich ktoś będzie niańczył całe życie? Na terapię, wszyscy marsz!

    Liked by 1 person

  2. Ach ten bagaż!😉Niestety wszyscy go mamy i wielu nie potrafi samemu go unieść…Myślę, że zarówno Oliwia, jak i tamten pełen uniesień kochanek😉to bardzo nieszczęśliwi ludzie…Niestety przy okazji unieszczęśliwiają innych.

    Liked by 1 person

  3. Agnieszka, ja nie przypominam sobie, żebym Ci udzielała zgody na pisanie o moich doświadczeniach miłosnych!🤪I skąd Ty znasz takie szczegóły?😱😅
    To zarzygiwanie wiadomościami w nocy i potem widzisz w powiadomieniach, co napisał, mimo że połowę anulował…🙄Naprawdę story of my life!🙈😅

    Liked by 1 person

    1. Mnie to zawdze naprawdę intryguje, jak można być takim zjebem, żeby komuś wypisywać taki strumień świadomości, a potem to anulować!😂Jeszcze kumam jeśli po pijaku, ale wiele osób to robi na trzeźwo🤦‍♀️😂

      Liked by 1 person

  4. Wszyscy chcemy być kochani i dlatego często wiążemy się z kimś na siłę, licząc że jakoś się jednak poukłada, jakoś się dotrzemy itd. I czasem się rzeczywiście udaje, ale zwykle nie. W skrajnych przypadkach to wychodzi po 2 miesiącach jak w historii numer 2, ale częściej to się ciągnie rok, dwa jak w historii numer 1. A czasem 10 lat…
    Więc ci bohaterowie mogą sobie tylko pogratulować, że ten etap już mają za sobą i z nów są w grze…

    Liked by 1 person

  5. Nie może być tak, że tylko jedna osoba chce, stara się, pracuje nad sobą i nad związkiem. A druga tylko jest. Może nawet zajebista, ale tylko jest. I nic więcej. Czasem wręcz odpycha. A jak nie odpycha to już jest kosmos i szczęście. Tylko że nie.

    Ten fragment jakbyś wyjęła mi z mojego mózgu…

    Liked by 1 person

  6. Im częściej słyszę lub czytam o takich sytuacjach (a słyszę o nich ciągle, i widzę takie związki w moim otoczeniu bardzo często) tym bardziej doceniam to, co sama mam 😊 I to nie jest tak, że ja dostałam to w prezencie, bo prawda jest taka, że oboje z mężem ciężko pracowaliśmy, nad sobą, i nad naszym związkiem, i to jest praca, która nie kończy się nigdy.
    Wszyscy mamy bagaż, zwłaszcza gdy już jesteśmy starsi (a ja męża spotkałam po 40stce…), pytanie tylko, co z nim robimy. W zdrowym związku każdy niesie swój, czasami się dzielimy, albo podtrzymujemy, jeśli jedna osoba jest słabsza, albo jest jej za ciężko… Ale celem jest jednak równowaga. Nie może być tak, że jedna osoba ugina się pod własnym ciężarem, a my dowalamy jej naszą „walizę”, bo tak nam wygodniej. Przede wszystkim jeśli nasz „plecak” jest za ciężki dla nas samych, to powinniśmy go najpierw „przepakować”, pozbyć się tego, co nas obciąża, a dopiero potem myśleć o związku…Bo oczywiście, w życiu są różne sytuacje, kryzysy, one się zdarzają w trakcie trwania związku tak samo. Każde z nas czasem potrzebuje wsparcia. Jesteśmy teraz z mężem w sytuacji, kiedy to ja muszę być odrobinę silniejsza i nieść odrobinę więcej… bo on stracił pracę i jest mu bardzo ciężko… Ale to nie znaczy, że zostałam zupełnie sama, ani że nie mogę ja liczyć na jego wsparcie w innych sprawach. To po prostu znaczy, że muszę teraz być odrobinę bardziej cierpliwa, odrobinę bardziej wyrozumiała niż zwykle… Ale to nie pierwszy tego rodzaju kryzys w naszym życiu. Wiem, że go przetrwamy, po prostu 😊
    Zupełnie czym innym jest wchodzić w związek z „nieprzepracowanym syfem”, który waży tonę, i przerzucać od razu na partnera… To jest egoistyczne i nieodpowiedzialne… i zawsze źle się kończy.

    Liked by 1 person

    1. Świetny komentarz, Jula, nic dodać, nic ująć! 🙂 I gratuluję naprawdę, że masz taki dojrzały związek… aż zazdrość bierze… ale konstruktywna 😉
      Mam nadzieję, że Twój mąż szybko znajdzie pracę i Wasze życie będzie wolne od kryzysów 🙂

      Liked by 1 person

    1. Mam to samo! 😉 Spotykałam się z nim przez kilka miesięcy, bo był czuły, inteligentny, uroczy… Ale tak samo niestabilny, rozhisteryzowany, dziwny… Z jednej strony nie chciał się angażować, z drugiej też miałam telefony w środku nocy, że musimy się zobaczyć, teraz, zaraz… Bardzo mnie ta znajomość wymęczyła… :/

      Liked by 1 person

  7. Zaczęłam się zastanawiać nad moim bagażem… bo mam go sporo… Ale chyba jednak udało mi się ogarnąć go na tyle, że nie jestem obciążeniem dla mojego faceta. Zrobiłam rachunek sumienia, ale nie jestem Oliwią! To jest nowy związek, nowa osoba, nie obarczam go moimi traumami. Oczywiście, na początku, zanim weszłam w ten związek byłam szczera do bólu na temat tych traum. Wiedział, w co się pakuje 😉 Więc chyba też starał się zachowywać tak, żeby mi było łatwiej, bo mówiłam mu, jakie zachowania są dla mnie problematyczne. Ale jak już zaufałam, to nie myślę o tym. Jestem szczęśliwa, a przeszłość nie ma już nade mną kontroli…
    Ach, aż nie wierzę, że to ostatnie zdanie napisałam! 🙂 ❤

    Liked by 1 person

  8. NIGDY w życiu bym nie pojechała w nocy do jakiegoś histeryka!😁
    W takich relacjach trzeba wyraźnie rysować granice, bo tacy ludzie lubią bardzo brać, niewiele w zamian dając.
    Osobiście nie wyobrażam sobie spotykać z kimś, kto ma taki bagaż, bo ja nie jestem psychologiem, ani niańką, ani masochistką!😉Wszyscy mamy nasze sprawy, ale jeśli ja się umiem ogarnąć to mój partner też musi! I oczywiście ja rozumiem, że trzeba się wspierać, robię to na co dzień, mam duże grono przyjaciół i jak ktoś naprawdę jest w potrzebie to rzucam wszystko. Ale mówimy o zdrowych relacjach, a nie o jakimś narcystycznym atencjuszu, który miałby na mnie wisieć!

    Liked by 1 person

  9. Ja to się czasem zastanawiam, czy dawniej ludzie byli mniej zjebani, czy po prostu teraz więcej się o tym mówi?🤔Bo mam wrażenie, że współczesne czasy to tragedia, jeśli chodzi o związki!😫

    Liked by 1 person

  10. Zaczęłam sie zastanawiać nad swoim bagażem i wydaje mi się, że poza nieślubną córką jestem raczej wolna od zaszłości! 😛
    Podpisuję się pod komentarzem Riri, w życiu bym z takim dzbanem się nie zadawała! 😉

    Liked by 1 person

  11. Mnie to w ogóle odrzucają faceci, którzy się tak nad sobą pieszczą i użalają…Ja nie mówię, że facet ma być nie wiem jakim macho i łzy nie uronić, ale pisanie do laski po nocy , że masz doła to dla mnie już jakieś zaburzenie🙄

    Liked by 1 person

  12. Naprawdę ciężko jest znaleźć w dzisiejszych czasach partnera czy partnerkę, który nie przytłoczy nas swoimi problemami… Mnie się udało, ale…co przeżyłam po drodze to by z tego był dobry tomik takich opowiadań😉

    Liked by 1 person

  13. Cieszę się, że tworzyłem mój związek nie mając żadnego bagażu jeszcze…Byłem głupi i nieświadomy, ale przynajmniej nikt mi nie zdążył zepsuć głowy… Jak już nieraz pisałem, miałem więcej szczęścia niż rozumu😉

    Liked by 1 person

    1. No może na początku to jest kwestia szczęścia, ale jak już rozmawialiśmy kiedyś, utrzymanie zdrowego związku to wielka sztuka i ciężka praca…więc jakiś tam ten twój rozum musi być w to zamieszany…😉

      Like

  14. Marek i Oliwia to w 99% mój ostatni związek. Przy czym dziewczyna będąca na miejscu Oiiwii nawet nawet się starała na samym początku, potem już coraz mniej i mniej. Trzymała na dystans, nie miała czasu. W końcu zerwałem z nią. Pewnie do dzisiaj o tym nie wie. Słowem się od prawie czterech lat nie odezwała. I dobrze jest. Zasługuje na coś więcej niż bycie królikiem doświadczalnym dla którejś z rzędu dziewczyny.

    Ale jasna cholera. Pojęcia nie masz jak blisko “trafiłaś” z tym fragmentem o Marku i Oliwii…

    Liked by 1 person

      1. Współczuję bardzo. Moja historia trwała 3 lata. W pewnym momencie już tylko ja ciągnąłem ten związek, bo ona była zbyt skupiona na swoim ego i swojej “karierze”. Kiedy zaczęły do mnie docierać informacje, że ona może nie być tym za kogo się podaje, powiedziałem “dosyć”. I dobrze. Nie żałuję.

        Liked by 1 person

  15. Miałam sporo bagażu, ale… nie przerzuciłam go na męża. Pomagał mi nieść, bo jest takim człowiekiem, ale myślę że nie obciążałam go za bardzo, mimo wszystko😉

    Liked by 1 person

  16. Dziwny jest ten świat… 😉 Ciężko kogoś znaleźć, jeszcze ciężej z kimś być, dopasować się do kogoś… Zwłaszcza, jeśli się długo było samemu… tak jak ja…
    Ale postanowiłam, że chcę szukać… I trzymam się tego 🙂
    Ja swoje bagaże mam rozpakowane, a zawartość porządnie poukładaną w szafach 🙂

    Liked by 1 person

  17. Bardzo emocjonujący tekst i świetne dialogi. Przeczytałem tekst dwa razy i za każdym razem podobał mi się bardzo 🙂 Twój humor jest świetny, a poruszane problemy bardzo prawdziwe. Każdy bohater ma swoją prawdę.

    Liked by 1 person

  18. Ten chłopak faktycznie brzmi znajomo!😅
    Kiedyś się z takim spotykałam, niezobowiązująco, ale i tak odczułam, że miał duże problemy ze sobą…Blokowanie i odblokowywanie mnie w kółko to była wisienka na torcie😁

    Liked by 1 person

  19. Naprawdę świetnie opisałaś te zachowania, bo one są prawdziwe niezależnie od płci. Mnie bliżej do Oliwii😉Dlatego mam tylko psa😜

    Liked by 1 person

  20. Byłam kiedyś w związku z taką “męską Oliwią”- on był zraniony, po przejściach, nieufny… Bawiłam się w Matkę Teresę też przez ponad rok, ale w końcu spostrzegłam, że ja tylko daję, on tylko bierze i tak naprawdę cały czas czuję się wręcz gorsza niż ta jego podła była, no bo jej ufał, jej dał siebie w 100%, a dla mnie miał tylko ochłapy… Teraz, po latach, szkoda mi go, ale jeszcze bardziej mi szkoda samej siebie z tamtego okresu…

    Liked by 1 person

  21. Piszesz tak pięknie…a jednocześnie to jest wszystko takie smitne… Nie chcę być sama do końca życia, ale nie wiem czy to jest w ogóle realne znaleźć w tym świecie prawdziwą miłość😞

    Liked by 2 people

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.