O własnych siłach

zdjęcie:
Bruce Christianson

Kiedyś myślałam, że bez niego nie potrafię.

Że potrzebuję, żeby był obok, trzymał mnie za rękę, asekurował.

Ciągle mi to zresztą powtarzał: „Zawsze będę cię trzymał!”

A ja nigdy nikomu tak bardzo nie ufałam, jak jemu.

Myślałam, że razem jesteśmy silniejsi, pewniejsi, niezwyciężeni.

Nawet kiedy zaczęłam widzieć, że to nie do końca tak działa, dalej sądziłam, że sama nie dam rady.

Wydawało mi się, że tylko z nim jestem bezpieczna.

Że, mimo wszystko, on nie pozwoli, żebym upadła.

*

Kiedy odeszłam, musiałam zacząć od nowa. No i ruszyć do przodu, sama. Bez tej ręki, która mnie trzymała.

Pierwsze kroki były chwiejne, chybotliwe, pełne strachu… Boże, jak ja się bałam…!

Wydawało mi się, że niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, że sama nie utrzymam się na powierzchni. Że na bank upadnę i już nie wstanę.

Ale po jakimś czasie okazało się, że… daję radę.

Że kolizje z rzeczywistością nie są wcale aż tak bolesne.

To znaczy są, bywają, nieraz zdarzało mi się z furią masować stłuczony tyłek i zastanawiać się, dlaczego kurwa ja. Znowu.

Niemniej jednak, podnosiłam się, otrzepywałam i parłam dalej.

I uświadomiłam sobie, jakie to jest cudowne uczucie.

Wolność.

Własne tempo, w którym posuwam się do przodu. Może nie zawrotne, ale moje.

Kontrola… do pewnego stopnia, ale jednak.

Moc sprawcza, też nie na 100%, ale duża. Nie wszystko zależy ode mnie, ale wiele spraw tak.

I wcale nie wywracam się częściej, niż z nim. Uświadomiłam sobie, że przy nim też zdarzały mi się upadki, a on wcale mnie wtedy nie trzymał.

On tylko mówił, że mnie trzyma.

*

Okazało się, że potrafię pędzić naprzód sama.

Z dziecięcą radością i w sumie dużo szybciej, dużo sprawniej niż wówczas, gdy tak kurczowo się jego trzymałam.

*

Nie boję się już ludzi, oni nie są tu po to, żeby mnie skrzywdzić.

Niektórzy wręcz mają dobre zamiary.

Większość z nich po prostu ma mnie w dupie.

Oczywiście, zdarzają się też potencjalnie niebezpieczni, nieobliczalni zwyrole, ale potrafię już ich chyba skutecznie wymijać.

Coraz zręczniej manewruję, coraz pewniej się poruszam, coraz więcej jest we mnie radości. Próbuję nowych rzeczy, otwieram się.

To jest takie cudowne uczucie, móc samej nadawać kierunek!

Jestem coraz szybsza i coraz silniejsza. Coraz odważniejsza.

I tak bardzo, tak ekstremalnie, tak totalnie się tym jaram!

.

.

.

*

*

.

A Wy, lubicie jeździć na łyżwach?

.

148 thoughts on “O własnych siłach

  1. „On tylko mówił, że mnie trzyma”- tym jednym zdaniem podsumowałaś cały mój ostatni związek…
    Podziewiam jak Ty umiesz dobrać słowa i historie… żeby wyrazić rzeczy, których ja bym nigdy nie umiała wyrazić…
    Dzięki z całego serca za ten tekst!❤️

    Liked by 1 person

  2. Podziwiam Cię za te łyżwy! Pamietam, że parę lat temu koleżanki mnie wyciągnęły na lodowisko i co chwila się wywracałam😃Dwie osoby musiały mnie trzymać!😛

    Liked by 1 person

    1. A ja to Ci powiem, że gdy tak w weekend śmigałam, niczym po prostu jebana TANCERKA FIGUROWA, to zaczęłam się zastanawiać, dlaczego kiedykolwiek w ogóle pozwalałam jakiemuś frajerowi trzymać SIĘ mojej ręki!😜

      Like

  3. Oj, bardzo ważne jest potrafić utrzymać się na powierzchni o własnych siłach! 😉 Potwierdzam, choć na łyżwach jeździć nie umiem! ;P
    Jak zawsze genialny tekst! 🙂 ❤

    Liked by 1 person

  4. Ależ ja lubię te cotygodniowe rozkminy u Ciebie!😉To ten jeden wyjątek, kiedy nie mam poczucia straconego czasu w Internecie😀❤️
    Łyżwy uwielbiam, tak samo jak możliwość samostanowienia i niezależność.😍

    Liked by 1 person

  5. Pewnie, że lubię! 🙂
    Dużo rzeczy zawarłaś jak zawsze… można u Ciebie się cieszyć tym, co na powierzchni, ale też można odkryć niezwykły świat pod powierzchnią… 🙂 ja zawsze mam takie u Ciebie wrażenie. Mistrzowsko po prostu posługujesz się i słowem, i emocjami! 🙂 ❤
    Po każdym takim tekście mam wrażenie, że poznałam Cię bliżej… tutaj wydaje mi się, że bardzo dużo mi o sobie powiedziałaś… choć przecież prawie nic nie powiedziałaś… 🙂
    Strasznie mi się to w Twoim sposobie pisania podoba ❤

    Liked by 1 person

  6. Łyżwy i rolki to moje ulubione formy ruchu! 🙂 I też nie potrzebuję do tego towarzystwa, a już na pewno nie potrzebuję się nikogo trzymać! 🙂
    Ale żeby to odnieść do życia… nigdy bym nie wpadła na taki pomysł! 😀 Naprawdę jesteś niezwykła! 🙂 ❤

    Liked by 1 person

  7. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja bym potrafiła o własnych siłach, bez mojego faceta, pójść naprzód…i sama nie wiem. Nie umiem sobie wyobrazić, że coś złego mogłoby nam się przydarzyć…:/
    Ale w razie czego mam psa! 😛

    Liked by 1 person

  8. Bardzo mnie skłonił do przemyśleń ten tekst… chociaż nigdy na łyżwach nie byłam 😉
    Najgorzej to ufać komuś kto udaje, że nas „trzyma”…Też to przerabiałam 😕
    Świetny tekst, bardzo do mnie trafiłaś!❤️

    Liked by 1 person

  9. Ech, szkoda że większość kobiet nie ma tej świadomości… :/ Znane mi dziewczyny przechodzą tylko ze związku w związek całe swoje życie, i dodam, że to są z reguły złe, toksyczne związki. Ale to właśnie ta iluzja ręki, która nas trzyma, chociaż w rzeczywistości wcale nie… albo przynajmniej do czasu. Bo nic nie trwa wiecznie, one same to wiedzą, dlatego nie puszczą jednej ręki, dopóki nie złapią drugiej…
    Na łyżwach jeździłam dawno temu 😉 Może czas odświeżyć temat? 😉

    Liked by 1 person

    1. To znaczy, ja mimo wszystko staram się nie osądzać cudzych wyborów życiowych, bo też nie lubię, gdy ktoś osądza moje. Każdy jest inny, każdy ma inne potrzeby, inne doświadczenia…I to naprawdę jest ok!
      A odświeżenie tematu łyżew polecam bardzo!🙂

      Like

      1. No to ja jednak chyba trochę osądzam 😛
        Pewnie, to nie moja sprawa i nie będę nikogo krytykować wprost, ale swoje zdanie mam. Kobiety które nie potrafią funkcjonować bez faceta mają, moim zdaniem, poważne problemy ze sobą. Czy one w ogóle wiedzą kim są bez mężczyzny przy boku? Jakimi są osobami, nie będąc w związku (skoro ZAWSZE w tym związku są?)? Moim zdaniem to nie jest zdrowe i pozostanę przy swoim zdaniu 😉
        No i poszukam jakiejś ślizgawki chyba w ten weekend 😉

        Liked by 1 person

      2. Rozumiem Twój punkt widzenia, bo ja też na moim poziomie nie rozumiem jak można być wiecznie w związku… ale to, że ja czegoś nie rozumiem, nie czyni tego automatycznie „niezdrowym”… Bo dla wielu osób Ty czy ja możemy być “niezdrowe” lub „wybrakowane”, skoro nie jesteśmy w związku lub go nie szukamy…
        A co do problemów ze sobą, to myślę, że wszyscy je mamy, w takim czy innym sensie 😉 Plus zwróć uwagę, że Twoja ocena wydaje się sięgać tylko innych kobiet. Tymczasem są też faceci, co się co 5 minut w kimś zakochują i nie potrafią funkcjonować bez “uczepienia się” drugiej osoby… o tym się w ogóle nie mówi, tylko wobec kobiet mamy zawsze jakieś oczekiwania albo opinie na temat ich wyborów.
        A prawda jest taka, że każdy, niezależnie od płci, ma prawo żyć jak chce. I oczywiście, to samotne kobiety są z reguły wytykane palcami, więc rozumiem, skąd się biorą Twoje odczucia. Ale odpłacanie pięknym za nadobne to nie jest rozwiązanie. Polecam Mieć Wyjebane (jak Ten Kot, na wszystko 😉 )

        Like

  10. Ja to przez opieranie się na takiej czyjejś ręce nieźle się koniec końców wywróciłam… :/
    O własnych siłach jestem dużo stabilniejsza 😉 I staram się o tym pamiętać, bo mam już nowego towarzysza 😉

    Liked by 1 person

  11. Do momentu wspomniana łyżew myślałam, że też kiedyś tego doświadczyłam i że to uczucie jest super!.. Ale z jeżdżeniem na łyżwach się nie utożsamiam 😛
    Dałam się nabrać 😀

    Liked by 1 person

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.