Kiedyś myślałam, że bez niego nie potrafię.
Że potrzebuję, żeby był obok, trzymał mnie za rękę, asekurował.
Ciągle mi to zresztą powtarzał: „Zawsze będę cię trzymał!”
A ja nigdy nikomu tak bardzo nie ufałam, jak jemu.
Myślałam, że razem jesteśmy silniejsi, pewniejsi, niezwyciężeni.
Nawet kiedy zaczęłam widzieć, że to nie do końca tak działa, dalej sądziłam, że sama nie dam rady.
Wydawało mi się, że tylko z nim jestem bezpieczna.
Że, mimo wszystko, on nie pozwoli, żebym upadła.
*
Kiedy odeszłam, musiałam zacząć od nowa. No i ruszyć do przodu, sama. Bez tej ręki, która mnie trzymała.
Pierwsze kroki były chwiejne, chybotliwe, pełne strachu… Boże, jak ja się bałam…!
Wydawało mi się, że niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, że sama nie utrzymam się na powierzchni. Że na bank upadnę i już nie wstanę.
Ale po jakimś czasie okazało się, że… daję radę.
Że kolizje z rzeczywistością nie są wcale aż tak bolesne.
To znaczy są, bywają, nieraz zdarzało mi się z furią masować stłuczony tyłek i zastanawiać się, dlaczego kurwa ja. Znowu.
Niemniej jednak, podnosiłam się, otrzepywałam i parłam dalej.
I uświadomiłam sobie, jakie to jest cudowne uczucie.
Wolność.
Własne tempo, w którym posuwam się do przodu. Może nie zawrotne, ale moje.
Kontrola… do pewnego stopnia, ale jednak.
Moc sprawcza, też nie na 100%, ale duża. Nie wszystko zależy ode mnie, ale wiele spraw tak.
I wcale nie wywracam się częściej, niż z nim. Uświadomiłam sobie, że przy nim też zdarzały mi się upadki, a on wcale mnie wtedy nie trzymał.
On tylko mówił, że mnie trzyma.
*
Okazało się, że potrafię pędzić naprzód sama.
Z dziecięcą radością i w sumie dużo szybciej, dużo sprawniej niż wówczas, gdy tak kurczowo się jego trzymałam.
*
Nie boję się już ludzi, oni nie są tu po to, żeby mnie skrzywdzić.
Niektórzy wręcz mają dobre zamiary.
Większość z nich po prostu ma mnie w dupie.
Oczywiście, zdarzają się też potencjalnie niebezpieczni, nieobliczalni zwyrole, ale potrafię już ich chyba skutecznie wymijać.
Coraz zręczniej manewruję, coraz pewniej się poruszam, coraz więcej jest we mnie radości. Próbuję nowych rzeczy, otwieram się.
To jest takie cudowne uczucie, móc samej nadawać kierunek!
Jestem coraz szybsza i coraz silniejsza. Coraz odważniejsza.
I tak bardzo, tak ekstremalnie, tak totalnie się tym jaram!
.
.
.
*
*
.
A Wy, lubicie jeździć na łyżwach?
.
Hehe strasznie lubię jeździć na łyżwach! 😀
Jak zwykle bezkonkurencyjny tekst! 🙂
LikeLiked by 1 person
„On tylko mówił, że mnie trzyma”- tym jednym zdaniem podsumowałaś cały mój ostatni związek…
Podziewiam jak Ty umiesz dobrać słowa i historie… żeby wyrazić rzeczy, których ja bym nigdy nie umiała wyrazić…
Dzięki z całego serca za ten tekst!❤️
LikeLiked by 1 person
To ja Ci dziękuję za komentarz❤️
LikeLike
Podziwiam Cię za te łyżwy! Pamietam, że parę lat temu koleżanki mnie wyciągnęły na lodowisko i co chwila się wywracałam😃Dwie osoby musiały mnie trzymać!😛
LikeLiked by 1 person
A ja to Ci powiem, że gdy tak w weekend śmigałam, niczym po prostu jebana TANCERKA FIGUROWA, to zaczęłam się zastanawiać, dlaczego kiedykolwiek w ogóle pozwalałam jakiemuś frajerowi trzymać SIĘ mojej ręki!😜
LikeLike
Oj, bardzo ważne jest potrafić utrzymać się na powierzchni o własnych siłach! 😉 Potwierdzam, choć na łyżwach jeździć nie umiem! ;P
Jak zawsze genialny tekst! 🙂 ❤
LikeLiked by 1 person
Ależ ja lubię te cotygodniowe rozkminy u Ciebie!😉To ten jeden wyjątek, kiedy nie mam poczucia straconego czasu w Internecie😀❤️
Łyżwy uwielbiam, tak samo jak możliwość samostanowienia i niezależność.😍
LikeLiked by 1 person
Piąteczka zatem!🙂❤️
LikeLike
Pewnie, że lubię! 🙂
Dużo rzeczy zawarłaś jak zawsze… można u Ciebie się cieszyć tym, co na powierzchni, ale też można odkryć niezwykły świat pod powierzchnią… 🙂 ja zawsze mam takie u Ciebie wrażenie. Mistrzowsko po prostu posługujesz się i słowem, i emocjami! 🙂 ❤
Po każdym takim tekście mam wrażenie, że poznałam Cię bliżej… tutaj wydaje mi się, że bardzo dużo mi o sobie powiedziałaś… choć przecież prawie nic nie powiedziałaś… 🙂
Strasznie mi się to w Twoim sposobie pisania podoba ❤
LikeLiked by 1 person
Dziękuję, to bardzo miłe!🙂
LikeLike
Łyżwy i rolki to moje ulubione formy ruchu! 🙂 I też nie potrzebuję do tego towarzystwa, a już na pewno nie potrzebuję się nikogo trzymać! 🙂
Ale żeby to odnieść do życia… nigdy bym nie wpadła na taki pomysł! 😀 Naprawdę jesteś niezwykła! 🙂 ❤
LikeLiked by 1 person
Zaczęłam się zastanawiać, czy ja bym potrafiła o własnych siłach, bez mojego faceta, pójść naprzód…i sama nie wiem. Nie umiem sobie wyobrazić, że coś złego mogłoby nam się przydarzyć…:/
Ale w razie czego mam psa! 😛
LikeLiked by 1 person
No z psem to zawsze dasz radę, co by się nie działo!😀
LikeLike
Bardzo mnie skłonił do przemyśleń ten tekst… chociaż nigdy na łyżwach nie byłam 😉
Najgorzej to ufać komuś kto udaje, że nas „trzyma”…Też to przerabiałam 😕
Świetny tekst, bardzo do mnie trafiłaś!❤️
LikeLiked by 1 person
Ech, szkoda że większość kobiet nie ma tej świadomości… Znane mi dziewczyny przechodzą tylko ze związku w związek całe swoje życie, i dodam, że to są z reguły złe, toksyczne związki. Ale to właśnie ta iluzja ręki, która nas trzyma, chociaż w rzeczywistości wcale nie… albo przynajmniej do czasu. Bo nic nie trwa wiecznie, one same to wiedzą, dlatego nie puszczą jednej ręki, dopóki nie złapią drugiej…
Na łyżwach jeździłam dawno temu 😉 Może czas odświeżyć temat? 😉
LikeLiked by 1 person
To znaczy, ja mimo wszystko staram się nie osądzać cudzych wyborów życiowych, bo też nie lubię, gdy ktoś osądza moje. Każdy jest inny, każdy ma inne potrzeby, inne doświadczenia…I to naprawdę jest ok!
A odświeżenie tematu łyżew polecam bardzo!🙂
LikeLike
No to ja jednak chyba trochę osądzam 😛
Pewnie, to nie moja sprawa i nie będę nikogo krytykować wprost, ale swoje zdanie mam. Kobiety które nie potrafią funkcjonować bez faceta mają, moim zdaniem, poważne problemy ze sobą. Czy one w ogóle wiedzą kim są bez mężczyzny przy boku? Jakimi są osobami, nie będąc w związku (skoro ZAWSZE w tym związku są?)? Moim zdaniem to nie jest zdrowe i pozostanę przy swoim zdaniu 😉
No i poszukam jakiejś ślizgawki chyba w ten weekend 😉
LikeLiked by 1 person
Rozumiem Twój punkt widzenia, bo ja też na moim poziomie nie rozumiem jak można być wiecznie w związku… ale to, że ja czegoś nie rozumiem, nie czyni tego automatycznie „niezdrowym”… Bo dla wielu osób Ty czy ja możemy być “niezdrowe” lub „wybrakowane”, skoro nie jesteśmy w związku lub go nie szukamy…
A co do problemów ze sobą, to myślę, że wszyscy je mamy, w takim czy innym sensie 😉 Plus zwróć uwagę, że Twoja ocena wydaje się sięgać tylko innych kobiet. Tymczasem są też faceci, co się co 5 minut w kimś zakochują i nie potrafią funkcjonować bez “uczepienia się” drugiej osoby… o tym się w ogóle nie mówi, tylko wobec kobiet mamy zawsze jakieś oczekiwania albo opinie na temat ich wyborów.
A prawda jest taka, że każdy, niezależnie od płci, ma prawo żyć jak chce. I oczywiście, to samotne kobiety są z reguły wytykane palcami, więc rozumiem, skąd się biorą Twoje odczucia. Ale odpłacanie pięknym za nadobne to nie jest rozwiązanie. Polecam Mieć Wyjebane (jak Ten Kot, na wszystko 😉 )
LikeLike
“Że potrzebuję, żeby był obok, trzymał mnie za rękę, asekurował.”- Też mi się kiedyś tak wydawało.
Nigdy więcej!
LikeLiked by 1 person
Znakomicie motywujący tekst!🙂 Zdecydowanie powinnaś zostać tym coachem😜
LikeLiked by 1 person
No ja to już siebie WIDZĘ oczami wyobraźni, jak wygłaszam swoją pierwszą Ted Talk „Jak radzić sobie ze zwyrolami”😂
LikeLike
Haha ale bym oglądała!😁
LikeLiked by 1 person
Ja to przez opieranie się na takiej czyjejś ręce nieźle się koniec końców wywróciłam…
O własnych siłach jestem dużo stabilniejsza 😉 I staram się o tym pamiętać, bo mam już nowego towarzysza 😉
LikeLiked by 1 person
To myślę ważne, żeby o tym pamiętać 🙂
LikeLike
Lubię, ale że Połówka nie potrafi to na ogół raczymy się widokami. 😉
LikeLiked by 1 person
Widoki też są spoko! 😉
LikeLiked by 1 person
Do momentu wspomniana łyżew myślałam, że też kiedyś tego doświadczyłam i że to uczucie jest super!.. Ale z jeżdżeniem na łyżwach się nie utożsamiam 😛
Dałam się nabrać 😀
LikeLiked by 1 person
Każdy może ten tekst interpretować po swojemu 😉
LikeLike