Savoir vivre alkowy, czyli o tym jak (nie) dawać dupy

zdjęcie:
Becca Tapert 

-No i muszę ci powiedzieć, że seks był NAPRAWDĘ słaby– opowiadała zdegustowana Dagmara, buszując wśród wieszaków ze stanikami.- Dżizas, czy oni naprawdę myślą, że każda kobieta ma rozmiar 75B?

-Naprawdę- pokiwałam posępnie głową, przykładając do siebie koronkową koszulkę nocną. Niby powinno się być sexy dla samej siebie, i pielęgnować swoją wewnętrzną bogini, i tak dalej, ale nie mogłam zwalczyć w sobie przeświadczenia, że będzie mi w niej ZIMNO.- Ale tak SŁABY słaby?

-No chujowy, nie bójmy się tego słowa-Dagi swoim zwyczajem nie owijała w bawełnę.-Piętnaście minut, które i tak mi się dłużyły. W myślach sortowałam buty na Zalando.

-Oj- powiedziałam ze współczuciem, odwieszając sexy koszulkę i rozglądając się tęsknie za czymś… POLAROWYM.- A byliście u ciebie, tak?

-No tak- westchnęła Dagmara, oglądając z uwagą prześwitujące gacie w 3 różnych kolorach.- I to było najgorsze. Bo rano po prostu nie mogłam się go pozbyć!

-Ale co, dalej miał ochotę na amory?- zapytałam rozbawiona.

-No z tym się uporałam szybko, powiedziałam że mam kaca i nie mam ochoty- westchnęła Dagi, kierując się w stronę wyjścia ze sklepu.- Ale on się uparł, że mi zrobi śniadanie. No głupio mi było odmówić, więc ani się obejrzałam, jak zaczął panoszyć mi się w kuchni, NUCĄC i smażąc jajecznicę. Zachowywał się, jakbyśmy byli PARĄ! No i potem zawołał mnie na śniadanie i zaproponował, żebyśmy pooglądali Netflixa! No i znów głupio mi było odmówić, więc koniec końców spędziłam z nim CAŁĄ sobotę! I on był taki czuły, i przytulaśny, i rozkoszny… a ja po prostu marzyłam, żeby sobie wreszcie POSZEDŁ!

-I poszedł?-zapytałam zaintrygowana.

-NIEEEEEEEE!- zbulwersowana Dagmara pociągnęła w mnie w stronę ruchomych schodów.- Idziemy do Hebe?

-O TAK- powiedziałam, a moje oczy rozbłysły (CZUŁAM to.)- Ale w ogóle nie poszedł?

-No oglądaliśmy seriale cały dzień, z przerwami na jego gotowanie, bo okazał się jebanym Jamiem Oliverem– opowiadała dalej Dagmara.- W końcu wieczorem dosłownie go wyrzuciłam, mówiąc, że jestem umówiona. Ale nie przestaje do mnie pisać! Mimo, że spławiam go na każdym kroku…

-No ale może mu powiedz, że nie jesteś zainteresowana stałym związkiem ani nic?-zaproponowałam.

-Mówiłam mu, ale on na to, że spoko, że możemy się spotykać niezobowiązująco, dla niego to NIE PROBLEM- mówiła Dagi.- W sensie, użyłam już wszystkich możliwych wymówek i grzecznościowych tekstów do spławiania. Poza: „Jesteś chujowy w łóżku, nie chcę cię więcej widzieć!” Bo na to mi nie pozwala, mimo wszystko…-Dagi zamyśliła się-… moje dobre wychowanie.

-No rzeczywiście, sytuacja jest PATOWA- przyznałam z troską, ale właśnie stanęłyśmy u progu HEBE i w naszych uszach rozdźwięczały chóry anielskie, a wszystkie nieudane podrywy z Tindera zeszły na drugi plan.

P.S. Dagmara w końcu przestała odbierać od niego telefony i poblokowała go w innych środkach komunikacji.

Uważa, że było to najelegantsze wyjście z sytuacji.

Strzela focha, jeśli ktoś jej powie, że niekoniecznie.

*

W niedzielę rano wyszłaś ode mnie bez pożegnania- wysyczał mi do ucha. Udało mu się złapać mnie w tak zwanym copy roomie zupełnie samą.

Miało to miejsce wiele lat temu. Były to czasy, kiedy potrafiłam balować w klubach od czwartku do niedzieli, pijąc hektolitry wódki z red bullem (!!!). Bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu i urodzie.

Były to również czasy, kiedy piętnastocentymetrowe szpilki, z platformą o gabarytach żelazka, wydawały mi się doskonałym rozwiązaniem stylistycznym.

W tych okolicznościach romans z kolegą z pracy (w hierarchii firmowej umiejscowionym znacznie wyżej niż ja) również wydawał się spoko pomysłem.

Niemniej jednak, sytuacja była niezręczna.

-Yyyyyyyyy…- powiedziałam błyskotliwie, desperacko próbując wymyśleć cokolwiek, co nie brzmiałoby żałośnie w tej sytuacji.- Musiałam coś pilnie załatwić…

-W niedzielę rano?- zapytał, marszcząc brwi.

-Yyyyy… sprawy rodzinne- powiedziałam szybko, zgarniając ofertę ze skanera i próbując utorować sobie drogę do wyjścia.

-Porozmawiamy wieczorem!- zawołał złowróżbnie, a ja w panice schowałam się z ofertą w kiblu.

Prawda jest taka, że wymknęłam się nad ranem z jego łóżka i uciekłam jak najgorszy socjopata, bo zwyczajnie się wtedy wystraszyłam. Sama dobrze nie wiedziałam, czego.

Jakoś go wtedy przeprosiłam, spotykaliśmy się potem jeszcze przez jakiś czas, dopóki nie przenieśli go na kontrakt do innego kraju.

Wiele lat później, gdy niechcący złapaliśmy się na WhatsAppie i zaczęliśmy trochę gadać, przyznał mi się, że do tej pory pamięta, jak chujowo się poczuł, gdy obudził się tamtego ranka, po naszej pierwszej wspólnej nocy, a mnie już nie było.

Pomijam fakt, że do dziś się zdarza, gdy któraś z dziewczyn sobie przypomni tę akcję, że mi śpiewają: „Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd…”

*

-Prawda jest taka, że wszelkie relacje intymne to zawsze jest trochę stąpanie po cienkim lodzie- powiedziała Magda ze znawstwem, dokładając sobie na talerzyk caprese.- Wszyscy jesteśmy jak dzieci we mgle.

-Ale niektórzy bardziej niż inni- powiedziała Natalia, wygrzebując sobie goździka z kubka z grzanym winem.- Jak ten typ, którego wzięłam sobie na klina tuż po ostatniej sprawie rozwodowej, co jak się rozebrałam to popatrzył na mnie przeciągle i powiedział, że jest progres, bo mam cycki większe, niż jego była!

Wszystkie trzy zaśmiałyśmy się na samo wspomnienie, bo to jedna z naszych ulubionych historii. Teraz.

-No bo to, wbrew pozorom, ciężko jest manewrować między swoimi i cudzymi uczuciami w tej sferze…-mówiłam z namysłem, patrząc jak Ten Kot delektuje się wodą z choinki, ewidentnie zachwycony jej piniowym bukietem.-Niby w teorii wystarczy starać się nie być dzbanem. Niemniej jednak, w praktyce łatwo o to, żeby się noga powinęła…

-To prawda, każdemu się to chyba zdarzyło, po jednej czy drugiej stronie barykady -stwierdziła Magda, walcząc z listkiem bazylii, który nie chciał jej się nabić na widelec.- Karol na przykład, dawno temu, miał kiedyś na swoim komputerze, jeszcze stacjonarnym, ustawione takie coś, nie wiem o co chodziło, alerty jakieś, jak Barcelona strzelała gola. Wiecie, to były jeszcze czasy, kiedy meczy nie można było oglądać online, tylko była jakaś strona, co opisywała na żywo co się dzieje. I jak Barcelona strzelała gola, to był jakiś alarm. No i raz strzeliła, jak byliśmy w trakcie.

-NIE!- powiedziałyśmy z Natalią.

-TAK- powiedziała Magda.- I on się zerwał się do kompa jak oparzony!

-Z drugiej strony- dodała, gdy skończyłyśmy płakać ze śmiechu.- Ja kiedyś zasnęłam w trakcie…

-DOBRE!- powiedziałam, ocierając łzy.

Mnie Jarek kiedyś zapytał w trakcie, czy zamówimy potem kebaba- wyznała Natalia.

-Boże, jak dobrze, że się z nim rozwiodłaś!- wyrwało mi się z młodej piersi.

-Generalnie w takich przypadkach istotne jest, czy się z kimś jest, czy to dopiero początek czegoś-podsumowała Magda.- Jak wrażliwa jest ta strona “pokrzywdzona”. Czy da się to obrócić w żart, czy to dil brejker. No i wreszcie, czy to jednorazowa wpadka, czy mamy do czynienia z chronicznym dzbanem.

-No i żeby, jeśli już się dało dupy samemu, to nie robić tego więcej-dodałam, upijając łyka grzańca.- W sensie, żeby nie dawać już więcej tej metaforycznej dupy, wiecie…

-Wiemy- powiedziały dziewczyny, z powagą kiwając głowami.

166 thoughts on “Savoir vivre alkowy, czyli o tym jak (nie) dawać dupy

  1. Ale się uśmiałam! Wspaniały tekst na taki zimny niemiły dzień! 🙂
    Ja się kiedyś spotykałam z facetem, który nie lubił… ciszy! 😉 I zawsze przy seksie musieliśmy mieć włączone radio albo telewizor bo on twierdził, że inaczej nie umie się skoncentrować! ;D Ale był dobry w łóżku, więc przymykałam na to oko 😛

    Liked by 1 person

  2. Mam bardzo kiepski tydzień , ale Ty jesteś niezawodna!😂 Smutna i zmęczona zaśmiewam się do łez!😉 Dziękuję!😍 A w komentarzach normalnie impreza!😁
    Ja nie mam aż tak ciekawych wspomnien😉, ale mój eks był strasznie nudny w łóżku. Wiecznie ta sama sprawdzona pozycja, nie chciał próbować nic innego. Trzy ruchy na krzyż i spać. 🤬 Dlatego ja też popieram Dagmarę!

    Liked by 1 person

  3. Haha ile opowieści! 😀 Na tego bloga się wpada jak na imprezę! 😉
    Ja się spotykałam kiedyś z ziomkiem,co musiał w łóżku wymienić informacje: “Lubisz jak to robię?Tak! Mam robić to dalej? Tak! Bardzo to lubisz?Bardzo!”:-D, i tak przez cały czas, za każdym razem! To było jakby miał to wyuczone, na pamięć, jakbyśmy grali w jakimś kiepskim filmie. Ale oczywiście, jak wiele komentujących tu dziewczyn, znosiłam to cierpliwie…;-)
    Ech, na szczęście dorosłam i mam zdrowy normalny związek i normalny seks!:-)

    Liked by 1 person

  4. Twój blog to jak wakacje dla mózgu!😍 Zgadzam się też, że komentarze to niezła imprezka😅
    Nie będę tu opowiadać o byłym mężu bo szkoda słów😉, ale dołączam do klubu wsparcia Dagmary! Bardzo dobrze zrobiła!😁

    Liked by 1 person

  5. Raz się upilismy z moim byłym tak, ze ja następnego dnia nie pamiętałam czy uprawialiśmy seks czy nie 😁Próbowałam go dyskretnie wybadać ale i tak się obraził 😜

    Liked by 1 person

  6. Mnie kiedyś chłopak powiedział jak wróciłam po 3 miesiącach w USA na Work and travel ( gdzie rzeczywiście od tego ich żarcia przytyłam) w trakcie gry wstępnej: „No nieźle się tam upasłaś!”😭

    Liked by 1 person

  7. Dawno dawno temu spotykałam się z facetem co tak się bał, żeby nas nie usłyszeli jego współlokatorzy, że zatykał mi usta, a raz zakrył mi twarz poduszką!😂 Omal mnie nie udusił!😂 A podkreślę że nie jedtem wcale „hałaśliwa”, po prostu on miał jakąś chorą paranoje!

    Liked by 1 person

  8. Tekst super ale to jak mobilizujezz ludzi do dzielenia się w komentarzach swoimi przeżyciami to naprawdę wielkie Wow!😍 Dawno nie widziałam tylu wyśmienitych historii w jednym miejscu!😁
    Mnie raz facet SPOLICZKOWAŁ w trakcie seksu. To był początek znajomosci i zupełnie nie wiem skąd mu się to wzięło 🙄

    Liked by 1 person

  9. Ale się cieszę, że natrafiłam na tego bloga! 🙂 Przeczytałam dopiero kilka tekstów, ale już wiem że odnalzałam duchową siostrę jeśli chodzi o poczucie humoru! 😀
    Mnie kiedyś gostek powiedział żebym nie zdejmowała stanika do seksu, bo w staniku moje piersi wydają się większe!!!!!

    Liked by 1 person

  10. Dawno się tak serdecznie nie uśmiałam 😁 Na szczęście sama nie mam na koncie takich „przygód”. Mój ostatni związek okazał się jednym wielkim nieporozumieniem, ale to inna rozmowa…😕

    Liked by 1 person

  11. Miałam czuja, żeby poczekać z komentarzem prawie do samego końca. Weszłam, poczytałam wszystko, pośmiałam się do łez i nie mam wam nic do zaproponowania w zamian.
    U nas choćby nie wiem co się działo w łóżku to to nie będzie metaforyczne danie dupy, bo za dobrze się znamy chyba na to. Jednak im krótszy związek tym łatwiej o jakieś fajne faux pas 😉

    Liked by 1 person

    1. I jeszcze chciałam dodać, że Kamil rządzi w komentarzach 😉
      Dosłownie i w przenośni, bo trochę się też rządzi 😀 Ale szanuję, masz poczucie humoru, a ja szanuję wszystkich Kamilów, bo trochę mi się ich w życiu przewinęło i 99% było fajnymi facetami 🙂

      Liked by 1 person

  12. Zabawne sytuacje, bywają zabawne dopiero po pewnym czasie. Zdrowo się uśmiałam z “uciekaj skoro świt… ” i zaśnięcia w trakcie.. Seks bez ognia…ale zapamiętało się :)))

    Liked by 1 person

  13. Moje zdrowie było delikatnie mówiąc kruche. Włóczyłem się po różnych gabinetach, przychodniach, poradniach. Kiedy sytuacja była poważna kierowali mnie do szpitala. Obok sali chorych znajdowało się półpiętro, które robiło za palarnię. Pewnego dnia poznałem tam B. Choć ja byłem świeżo upieczonym studentem, a pani doświadczoną pielęgniarką to rozmawiało się nam nadzwyczaj dobrze. Ona bywała jakaś nadopiekuńcza. Nadmiernie angażowała się w moje sprawy. Kiedy odbierałem wypis wręczyłem jej nietuzinkowy bukiet kwiatów, zagraniczną bombonierę oraz czekoladę z górnej półki. Na karteczce otrzymałem jej numer telefonu. Miałem sto tysięcy wątpliwości i nie chciałem tego kontynuować.

    Mieszkaliśmy w małej mieścinie więc raz po raz minęliśmy się gdzieś. Zwykła wymiana uprzejmości to było za mało. Pojawiły się komplementy. Zaprosiła to na herbatę, to na degustację ciasta domowego wypieku. Nalegała na kolejne spotkanie.

    Pamiętam, że zdjęcie spódniczki uzależniła od wyników badań. Zorganizowała skierowania. Odwiedziłem laboratorium oraz pracownię mikrobiologii. Parametry mieściły się w normie. Pomyślałem, że to ma związek z wykonywanym zawodem.

    Hotel dla personelu powstał w epoce gierkowskiej. Na materiale, z którego były wykonane ściany dość mocno przyoszczędzono. Lokal znajdował się na ostatnim piętrze więc nasze akcje dostarczały sąsiadom z dołu oraz z boków odpowiednich wrażeń akustycznych. Niektórzy mieli dość tych akompaniamentów i pukali wielokrotnie czymś twardym w ścianę.

    Najbardziej utkwiła mi w pamięci sukienka medyczna. Takowa ma zatrzaski zamiast guzików co ułatwia jej zdejmowanie.

    Liked by 1 person

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.